Scenariusz : B.A.P / Zelo - "Jesteś idealnym ojcem."
Weszłam do domu i jak najszybciej skierowałam się w stronę pokoju.
-Jestem ..- podeszłam do chłopaka i wzięłam od niego dziecko, ostrożne przytuliłam do siebie delikatnie się kołysząc.
-Już jest dobrze, miał kolkę.- uśmiechnął się uroczo i objął mnie w pasie. Zelo w roli ojca.. , nie wyobrażałam sobie tego a zwłaszcza , że oboje mamy dopiero po 18 lat. Na szczęście było inaczej niż sobie wyobrażałam , Junhong był idealnym ojcem, wracał z wytwórni i pierwsze co robił to zaglądał do naszego synka, opiekował się nim i dawał sobie ze wszystkim rade, oddał nam całego siebie.
-Kocham cię .- odwróciłam się w jego stronę i czule pocałowałam, powtarzałam mu to ile mogłam. Był dla mnie całym światem, ale... ja od niego zawsze słyszałam tylko jedno.
-Wiem ____.- nigdy nie powiedział mi tych słów, zawsze uśmiechał się i odpowiadał że wie.. Nie wiem czy to dobrze, ale mam nadzieje, że tak.- Kochanie ja musze już iść, zespół czeka.- uśmiechnął się i całując dziecko w czoło wyszedł.
-Cóż, zostaliśmy sami bąbelku.- pocałowałam dziecko w czoło i położyłam je spać, mały miał to do siebie że zasypiał w trybie natychmiastowym, jadł i znowu spał, rzadko płakał. Był strasznie podobny do ojca, ale oczy miał moje, wyglądał tak uroczo że nie mogłam się na niego napatrzeć. Posprzątałam cały dom i zajęłam się nauką. Rok szkolny dobiegał końca a mnie czekała poprawka z Historii, zawaliłam pochłonięta rodziną, czy można tak to nazwać ? Mamy razem dziecko, ale wciąż figuruje jako dziewczyna, poczekam, może coś się wydarzy. Zajrzałam jeszcze parę razy do dziecka, umyłam maluszka , nakarmiłam i znowu położyłam spać, czekałam aż wróci mój ukochany , ale nic z tego, minęła 22 a po domu rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam je z nadzieją. Moim oczom ukazał się Bang Yongguk , wpuściłam go.
-Hej ____, jak tam nasz maluszek ?- zaśmiał się słodko i mnie przytulił, wujek Bangie przebywał u nas częściej niż sam Zelo, bałam się że w pewnym momencie ucieknie razem z moim dzieckiem.
-Śpi, ale możesz do niego iść, czekał na ciebie cały dzień.- zaśmiałam się , wiedziałam że te słowa sprawią mu przyjemność. Nie myliłam się , z wielkim bananem na twarzy pobiegł do pokoju dziecięcego. Podeszłam do schodów i spojrzałam w górę.
-Bangi , a gdzie jest Zelo ?- mężczyzna z dzieckiem podszedł do schodów i spojrzał na mnie.
-Dobre pytanie. Cały dzień go nie było dzisiaj. Myślałem że tu go znajdę.- spojrzał na buzie dziecka i zaczął mówić dziecięcym głosem roniąc śmieszne miny.-No gdzie twój tatuś się szlaja ? no gdzie ? Ma przesrane wiesz? Mamusia zrobi tacie kuku.- zniknął w drzwiach pokoju. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do niego.
-Słonko już jadę. Byłem z zespołem w barze.
-Z Bangim też..?
-Tak .
-A to ciekawe bo on jest tu.- zatkało go.- nie ważne , czekam.- rozłączyłam się i rozsiadłam na kanapie owijając w kocyk i pijąc herbatę, włączyłam sobie jakiś Horror. Po 30 minutach do domu wparował Zelo. Spojrzałam w jego stronę, trzymał w ręce wielki bukiet białych róż. Podszedł do mnie i ukucnął .
-Przepraszam że się spóźniłem , czekałem na kwiaty... Wybaczysz ?- patrzył na mnie jak kot ze Shreka. Uwielbiałam to w nim, słodki jak lukier.
-Tak, dziękuję. nie musiałeś. - objęłam go za szuję mocno się wtulając, delikatnie mnie odsunął i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Ale chciałem, jesteś moją księżniczką, trzeba cię rozpieszczać.- zaśmiał się i włożył kwiaty do wazonu i usiał koło mnie przytulając ciepło .
-Jestem taki zmęczony że nie mam siły nawet myśleć...
-Domyślam się , ale spokojnie , Bangie zajmuje się dzieckiem , więc mamy spokój na chwilę.- pociągnęłam go za rękę tak, że położył głowę na moich kolanach, wygodnie się ułożył a ja zaczęłam głaskać go po głowie. Kochał to, czasem nawet pomrukiwał. Zasnął tak szybko że nie zauważyłam kiedy.
-Już wiem po kim nasz synek tak ma.- zaśmiałam się i nie przestawałam głaskać. Oboje zasnęliśmy, na szczęście Bangie był w domu, z rana zrobił nam śniadanie i obudził, powiedział że zajął się dzieckiem i już musi lecieć. Odprowadziłam go do drzwi i spojrzałam na Zelo.
-To co ?- poruszyłam brwiami.- prysznic ?- zaśmiałam się.
-Nie musisz 2 razy powtarzać.- przewiesił mnie przez ramie i zaniósł do łazienki, odstawił delikatnie i zaczął się ze mną czule , a za razem namiętnie całować. Pozbywaliśmy się powoli części garderoby, kiedy już oboje byliśmy nadzy, na ślepo weszliśmy pod prysznic i odkręcił wodę, podniósł mnie tak ,że oplotłam go nogami w pasie, przygwoździł mnie do ściany i zjechał pocałunkami na szyję pieszcząc dłonią moje piersi. Wędrowałam dłońmi po całym jego ciele rozkoszując się pieszczotami z jego strony. Zelo poprawił mnie tak żeby było mu wygodnie i we mnie wszedł, zaczęliśmy się intensywnie kochać. Oboje jęczeliśmy podniecając się sobą na wzajem. Doszliśmy w tym samym czasie, chłopak jedną ręką trzymał mnie w pasie a drugą oparł o ścianę , kładąc głowę na moim ramieniu głośno oddychał, wplatałam palce w jego włosy. Po chwili zaczęliśmy się myć mówiąc sobie czułe słówka i co trochę się całując. Wyszliśmy z kabiny i zaczęliśmy się ubierać.
-Kochanie...?
-Tak ?- z uśmiechem na niego spojrzałam.
-Musze ci coś powiedzieć...- serce zabiło mi jak młot, nie wiedziałam czego się spodziewać , a spodziewałam się jak zwykle najgorszego. Zelo złapał mnie za rękę i wyprowadził na ogródek z tyłu domu. Moim oczom ukazała się ścieżka z płatków róż prowadząca do stolika na którym było przygotowane jedzenie. Chłopak podprowadził mnie do stolika i odsunął mi krzesło.
-Usiądź proszę.- uśmiechnął się , zrobiłam jak kazał. On usiał na przeciwko mnie.
-J...jej jest tu pięknie, kiedy ty to..?
-No właśnie Bangie mi pomógł, ja cię zająłem a on przygotował, w zamian za to wypożyczyłem mu nasze dziecko..- uśmiechnął się niewinnie.
-I to chciałeś mi powiedzieć?
-Tak... Wiesz bałem się że mnie zabijesz czy coś..- zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
-Zelo ja tez musze ci coś powiedzieć...- spojrzał na mnie uważnie.- Bo , jestem w ciąży..- chłopakowi opadła szczęka i zbladł, spojrzałam mu w oczy, nie mógł wyksztusić nawet słowa. Wybuchłam śmiechem.
-Z...z czego się śmieszysz ? To nie jest śmieszne, kolejne dziecko...
-Żartowałam !- zaśmiałam się słodko a on spojrzał na mnie z wielką ulgą.- To za handel naszym dzidziusiem !
-Zemściłaś się, prawie dostałem zawału !
-Gadasz, jesteś idealnym ojcem.- Junhong wstał z krzesła i podszedł do mnie, spojrzałam na niego, chłopak uklęknął przede mną , oczy miałam jak pokrywki od słoika. Wyciągnął przede mnie rękę z małym pudełeczkiem, które po chwili otworzył.
-_____ , czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, i zostaniesz moją żoną ...?- twarz chłopaka pokryła się rumieńcem, moja z resztą też.
-Tak !! - wykrzyczałam radośnie zakładając pierścionek na palec , po czym rzuciłam się na chłopaka czule go całując.
-Ale jesteś pewna ? Bo przed nami jeszcze sporo życia.
-tak, jestem pewna w 100 procentach, a co ? Chcesz mnie zniechęcić ?
-Nie, wręcz przeciwnie, chcę cię zachęcić.- zaśmiał się uroczo i spojrzał na mnie- Kocham Cię, najmocniej na świecie.- łzy napłynęły mi do oczu, tak długo czekałam żeby to usłyszeć. Teraz będę cieszyć się tymi słowami aż do śmierci.