Scenariusz : Block.B / U-Kwon - Kiedy dla Ciebie ryzykuje wszystko.






Próbowałam dostrzec chociaż by ściany tego pomieszczenia. Było za ciemno.
-Haloo !!!!???-wykrzyczałam z całej siły szarpiąc się z liną przywiązaną do kaloryfera. Drzwi od pokoju raptownie się otworzyły a w nich stanął ubrany na czarno chłopak. Zapalił światło i podszedł do mnie łapiąc mocno za szyję, wystraszyłam się a od moich oczu napłynęły łzy.
-Będziesz cicho ,czy mam odciąć ci język ?- z przerażeniem spojrzałam mu w oczy. Nie można było w nich dostrzec niczego, nie wyrażały żadnych emocji. Puścił monie i upadłam na ziemie.
-Dlaczego mi to robisz..?- chłopak zaśmiał się psychicznie i ukucnął przede mną.
-____, jesteś znacznie wartościowa niż ci się wydaje.
-Skąd znasz moje imię ?!- wymierzył mocny cios z pięści w moje podbrzusze, zassałam powietrze z bólu i plunęłam krwią.
-Jeszcze raz krzykniesz, a nie będę taki delikatny.- spojrzałam w dół a on brutalnie pociągnął mnie za włosy zmuszając do tego żebym spojrzała mu w oczy. Ujrzałam za nim koleją postać. Podeszła do mnie odsuwając poprzednika.
-Zico daj spokój. To wciąż człowiek , i kobieta, nie traktuj jej tak.- blondyn zaczął ocierać mi twarz z krwi
-Yu Kwon... zawsze delikatny. Co ty w ogóle robisz w naszej paczce ? Nie mam na ciebie siły.- Zico... ciekawie na niego mówią.. w końcu wyszedł zostawiając nas samych.
-Nie przejmuj się to psychol. Daj nam to na czym nam zależy, i będzie po wszystkim.- Blondyn szeroko się uśmiechnął i usiał po turecku na przeciwko mnie zaczynając mnie karmić.
-Ja nic nie mam... nie wiem o czym mówicie.. Nie wiem gdzie jest...
-Powiedz jak dojść do dokumentów twojego ojca. Gdzie są.
-Nie wiem ...
-Kłamiesz.
-Naprawdę nie wiem ...- ku mojemu zdziwieniu U-Kwon wstał i wyszedł patrząc w bok.
-Jest twoja. Nic nie powiedziała.- spojrzał na mnie chłodno wpuszczając do pokoju jeszcze innego chłopaka. Spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem strzelając kośćmi palców i karku. Zaczął mnie bić... krzyczał coś o dokumentach , o moim ojcu, ale ja nie mogłam nic powiedzieć... Musiałam chronić tajemnicy taty, musiałam... dałam słowo.. Nie chciałam go zawieść. W końcu straciłam przytomność, ten koszmar trwał przez tydzień, codziennie mnie bili, dawali tak mało do jedzenia że nawet nie zdążyłam poczuć smaku a już nie miałam posiłku. U-Kwon przez ten tydzień odwiedzał mnie co raz częściej, kiedy tylko mógł odciągał ode mnie resztę grupy znęcającej się nade mną. nadgarstek strasznie zaczął mi już krwawić, bolał mnie przy najmniejszym ruchu. Nie miałam siły , modliłam się o śmierć. Usłyszałam kroki, pomyślałam że pewnie znowu idą po to że by mnie zlać , nie znali litości. Poczułam lekki , ciepły, uścisk pod moim nadgarstkiem, jęknęłam kiedy chłopak ruszył moją ręką. Poczułam że odciął grubą linę. Spojrzałam na niego z szokiem. Blondyn ze smutkiem w oczach na mnie patrzył, wziął na ręce i wyniósł z budynku. Przed jego wejściem pisało "Block B" . Zapamiętam to sobie, a kiedy już uda mi się uciec zabije ich wszystkich... Kiedy uda mi się uciec...? Pierdolenie, nigdy mi się nie uda. Yu Kwon położył mnie na tylnych siedzeniach samochodu, wsiadł za kółkiem i zaczął jechać.
-Co... co chcecie ze mną zrobić ...? Porzucić w lesie ? Utopić w rzece...? Zakopać żywcem...? Proszę już lepiej wpakuj mi kulkę w łeb..- poleciały mi łzy, zakryłam twarz dłońmi.
-Nie płacz... Nie dam cię już dłużej krzywdzić...- jego głos był ciepły i spokojny, stając na światłach okrył mnie swoją bluzą.-Będzie dobrze, zaufaj mi...-droga była strasznie długa, zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej , na której był jeszcze motel. Wynajął nam pokój a kiedy weszliśmy podał mi ręcznik i piżamę.
-Idź się wykąpać a ja załatwię coś do jedzenia.- pogładził mnie delikatnie po policzku i wyszedł. Poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic kiedy wyszłam na stoliku leżały kartonowe pojemniki z jedzeniem a U-Kwon stał w oknie nerwowo się rozglądając.
-Dlaczego to zrobiłeś ...?
-Bo nie mogłem patrzeć jak cię traktują. Wiem , że i tak nic nie powiesz, a oni znaleźli odpowiedź już sami, chcieli cię zabić, nie mogłem dać ci umrzeć, chyba mi na tobie zależy... Jedz proszę... Strasznie wyglądasz..- usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść, rozkoszowałam się każdym kęsem a chłopak z szerokim uśmiechem mi się przyglądał.
-Czy wy , dziewczyny, macie to do siebie że zawsze się umażecie jak jecie ..?- zaśmiał się.
-C...co...?- spojrzałam na niego zastanawiając się o co chodzi, chłopak zbliżył się i kciukiem delikatnie starł sos z kącika moich ust oraz policzka. Zawstydziłam się i spojrzałam mu w oczy oraz na jego piękny szeroki uśmiech. Chłopak zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, oddałam go a on widząc to wsunął język w moje usta zaczynając nim kręcić wprawiając w ruch również mój. Całowaliśmy się 10 minut, kiedy się od siebie odsunęliśmy blondyn złapał mnie za rękę. Otarłam usta i spojrzałam w dół.
-Co my teraz zrobimy...?
-Nie martw się , uciekniemy daleko i będziemy żyć jak gdyby nigdy nic...- przytulił mnie do siebie głaskając po głowie.

Share this:

, , ,

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. Hej, czemu zrobiłaś z nich takich bandytów? Lol, ja nie chcę, czemu Zico taki niedobry... :'( A U-kwon zlitował się dopiero pod koniec... Niby wiem dlaczego, ale dlaczego? Mój UBand okazał się zły... Ale trudno, scenariusz to scenariusz i poza tym nie mam mu nic do zarzucenia ;3

    OdpowiedzUsuń