Wyszłam poza barierkę swojego balkonu, było już po 23:00 , więc musiałam być cicho, powoli i niezdarnie zaczęłam schodzić, nie wyszło mi tak jak podejrzewałam że wyjdzie... zjechałam po ścianie , w ostatniej chwili złapałam się dolnej części barierki.
-Świetnie...- zawisłam , miałam nadzieje że nie było to za głośne. Usłyszałam za sobą męski głos .
-Wszystko okej...? Może ci jakoś pomóc ...?- chłopak szeptał i podszedł bliżej.
-Złap mnie.- chłopak nie wiedział jak się za to zabrać, ostatecznie stanął przede mną i wystawił ręce, w tym samym momencie puściłam barierkę i wylądowałam w ramionach nieznajomego, spojrzałam w górę żeby móc spojrzeć mu w oczy.
-Dziękuję...- szepnęłam i przyjrzałam się jego twarzy, był słodki, aż za słodki, miał ciemne oczy i blond włosy delikatnie rozczochrane od wiatru.
-Nie masz za co dziękować, nic ci się nie stało..?- uśmiechnął się słodko i delikatnie mnie odsunął zmierzając wzrokiem od góry do dołu. Podniosłam bluzkę do góry i spojrzałam na brzuch, miałam nie za głęboką ranę od biodra po sam stanik.
-Lekko się otarłam , ale to nic. Dziękuję za pomoc.- odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam iść.
-Ej czekaj !
-Nie mogę, zróbmy tak.- obróciłam się w jego stronę i dokańczałam idąc tyłem.- Jeśli chcesz pogadać, możesz jutro o tej samej porze wdrapać się na ten balkon i zapukać w szybę od drzwi, 3 razy.- zaśmiałam się słodko i poszłam czym prędzej na imprezę. Cóż , lubiłam imprezować, i wszyscy lubili imprezować ze mną. Kochałam to, wyjść na parkiet i oddać się muzyce. Nic innego się nie liczyło. Tylko taniec, wygłupy, sam smak piwa sprawiał że aż robiło się miło na duszy. Właśnie wychodziłam z klubu do domu, była 4:00. Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu, pociągnęła mnie w tył na tyle mocno że się wywaliłam, z szokiem spojrzałam w górę. Jakaś wytapetowana dziewczyna z koleżanką patrzyły się na mnie tak, jak bym zrobiła im wielką krzywdę.
-Myślisz że ujdzie ci to na sucho ?!- podniosłam się z podłogi.
-Co niby ?
-Widziałam jak tańczysz z moim chłopakiem, jak cię dotykał i podniecał twoją osobą. Dostaniesz za swoje ! - wzięłam głęboki wdech a jej koleżanka zmierzała mnie wzrokiem z wyższością.
-Radze ci wrócić do klubu razem z twoją koleżaneczką , jeśli nie chcesz żeby stała ci się krzywda.- uśmiechnęłam się do nich uroczo.
-Uważasz, że dasz sobie radę?! Jesteś jedna. A my dwie.
-No to dawaj!- podniosłam ręce aby trzymać gardę. Dziewczyny rzuciły się na mnie jednak z niepowodzeniem, zaczęłyśmy się bić, kopałam je i uderzałam pięściami na zmianę, one mnie również. Trwało to tylko chwilę ponieważ przybiegł do nas ochroniarz. Rozdzielił nas. Udało mi się wymsknąć i uciekłam w stronę domu żeby tylko policja mnie nie zabrała. Wdrapałam się przez balkon i poszłam pod prysznic, spojrzałam w lutro, miałam wielkiego siniaka na lewym policzku.
-Boże ,____, jak ty wyglądasz..? Znowu cała poobijana..- wzięłam głęboki wdech, spojrzałam na resztę ciała. Siniaki na żebrach były paskudnie wielkie, wywróciłam oczami i położyłam się spać. Mama obudziła mnie o 14 na obiad, posłusznie go zjadłam i na prośbę taty wyszłam z psem. Usiadłam na jednej z ławek w głębi parku i spuściłam psa ze smyczy żeby sobie pobiegał. Mnie zbyt bolała głowa żeby chodzić, a co dopiero rzucać psiakowi co kolwiek. Wygodnie się rozsiadam i jęknęłam zamykając oczy.
-kac morderca, nie ma serca.- usłyszałam znajomy mi głos i śmiech.
-Kolega od balkonu?- zaśmiałam się dalej nie patrząc.
-Tak. Jestem Luhan.- jego głos był taki radosny ,że aż ciężko było w to wierzyć.
-____.- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego, nie wiem jak to możliwe, ale dzisiaj wyglądał jeszcze bardziej uroczo. Złapał mnie za podbródek i odchylił delikatnie w prawo.
-Oj.. tego siniaka wczoraj nie było.. Ktoś cię napadł wczoraj..?- w jego głosie było słychać troskę.
-Jakieś dwie dziewczyny w klubie, ale spokojnie, one wyglądają gorzej.
-Wybuchowa jesteś.- zaśmiał się cicho i oparł o oparcie ławki patrząc przed siebie.
-Możliwe. Sama nie wiem. Amm.. Luhan ile ty masz lat ?
-Czemu pytasz ?- spojrzał na mnie słodko.
-Jestem ciekawa czy jesteś ode mnie młodszy. Bo tak wyglądasz..
-Mam 25 lat. A ty ____ ? - oczy prawie wyleciały mi z orbit, jak on, taki słodki chłopczyk mógł mieć tyle lat !?
-Em.. 18...- zaśmiałam się dalej nie wierząc, zagwizdałam żeby przywołać psiaka, zapięłam mu smycz i wstałam.-Dasz mi swój numer ?
-Jasne.- podałam mu telefon , on zrobił to samo, zapisaliśmy sobie swoje numery i poszłam do domu, wieczorem chłopak napisał, temat się rozwijał i nie spostrzegłam się jak kolejną noc miałam nie przespaną.
Minęły już 2 miesiące. Ja i Luhan staliśmy się nie rozłączni, czasem się kłóciliśmy, z reguły o to że często wpadałam w tarapaty, starał się mną opiekować, pilnował żebym nie piła, nie wymykała się z domu i nie rozrabiała w biały dzień na mieście. Cieszył mnie fakt że aż tak mu zależy, mnie też zależało. Pojawiałam się na każdym jego występie. Na treningach. Wszyscy myśleli że byliśmy parą, jednak kiedy ktoś już poruszał ten temat oboje się tłumaczyliśmy słowami "nie no co ty." , "daj spokój , ja i ona no przecież to nie możliwe.." głupkowato się śmieliśmy i zmienialiśmy temat. Dzisiaj moi rodzice wyjechali na wczasy, zaprosiłam Luhana do siebie. Spóźniał się już ponad godzinę. Zdenerwowana siedziałam u siebie w pokoju, dzwoniłam do niego i nic. Nagle usłyszałam pukanie z drzwi balkonowe , podskoczyłam ze strachu i otworzyłam je. Do pomieszczenia wszedł Luhan.
-Zanim zaczniesz krzyczeć ja...
-Czekam na ciebie już godzinę ! Rozumiesz godzinę ! -przerwałam mu.- Masz szczęście że masz taką słodką buźkę bo inaczej j..!- chłopak złapał mnie jedną ręką w pasie i przyciągnął do siebie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Nie krzycz już. Wybacz że czekałaś ale czekałem na odpowiednią godzinę...- na twarzy chłopaka pojawiły się rumieńce, wciąż byłam w szoku. Luhan podał mi bukiet kwiatów które trzymał za swoimi plecami.-Pamiętasz jak w dzień w którym się poznaliśmy powiedziałaś że jeżeli chcę się spotkać mam o tej samej porze wejść na balkon i zapukać 3 razy..? Zrobiłem tak teraz bo wiem, że to , że cię poznałem było, jest, i będzie najlepszym co mnie w życiu spotkało. Znamy się już 2 miesiące. Dzięki tobie każdy mój dzień wyglądał znakomicie. Był wyjątkowy... Nie mogę już dłużej być twoim przyjacielem.. chce być kimś więcej. Chce żebyś była moja, tylko moja..- Patrzyłam na chłopaka z niedowierzeniem trzymając bukiet w dłoni. Po dłuższej chwili ciszy zdobyłam się żeby coś powiedzieć.
-Luhan ja..
-____... jeśli nie czujesz tego co ja to...
-Luhan ! - przerwałam mu po raz kolejny i złapałam go za policzki lekko je ściskając. Przyjrzałam się jego twarzy, była jeszcze bardziej słodka. -Awww...- nie mogłam się powstrzymać od cichego pisku. -Chcę z tobą być tak bardzo jak ty ze mną .- zaśmiałam się i namiętnie go pocałowałam.
-Już się bałem, że mnie zabijesz...
-Ewentualnie uduszę taki jesteś słodki!
-Wybacz kobieto. Ale akurat ja mam w sobie 0 słodyczy. Jestem męski. Nie słodki.- mocno mnie przytulił a ja parskłam śmiechem.
-Dobrze, mój męski mężczyzno.- zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy. Spędziliśmy razem długi wieczór ,przytulając się do siebie i oglądając filmy. Luhan osłodził mi każdy kolejny dzień mojego życia.
Awww... Lulu taki słodki, taki kochany i tak bardzo chce być męski @w@ <3
OdpowiedzUsuń